czwartek, 27 marca 2014

Igrzyska ocalenia rozdział 5 "Chodźmy do toalety."

 Klasa dość szybko otrząsnęła się po tragicznym wypadku. Nieliczni milczeli na ten temat, a liczniejsi trzęśli się ze strachu na wspomnienie o Olivii. Anne, której chora fobia przestała mieć znaczenie, zupełnie zdziczała jakoś. Nie odzywała się do przyjaciółek, a przynajmniej nigdy pierwsza, siedziała na korytarzu sama. Zupełnie podobnie zachowywała się Deminda. Próbowała przeanalizować to, co się wydarzyło, lecz fala wydarzeń, jaka ją zalała, była silniejsza od jakiejkolwiek. Jak to możliwe, że taki zwykły upadek zgotował tej dziewczynie śmierć? Przecież to wydarzyło się tak najzwyklej. A ile razy ktoś w poświęceniu na boisku odbije piłkę zaliczając przy tym glebę? Przecież to się dzieje non stop. Co więc takiego się wydarzyło?
 Alicja i Helen, trochę rzadziej się śmiały i wygłupiały, chociaż wciąż to robiły. Dotknęło je to, co widziały, a kogo z resztą nie. Muzyka, jakiej słuchały, była przez nie przyciszana o troszkę, nie tak hucząca w uszach jak zazwyczaj. Co do Helen, jej wspaniała osobowość, wymyślająca ludziom ciekawe ksywki, gdzieś zupełnie się zapodziała. Nawet Ivan przestał być już tym "małym" z przed paru dni.
 Niektóre rzeczy jednak zostały bez zmian. Daniel wciąż nie był słuchany przez Kaspra, zapatrzonego na śmierć w Kate. Anastazja i Amelia, dwie papużki nierozłączki, ubierające się w te same ciuchy, wciąż pozostały nierozłączne i wstydliwe. Misha nieodmiennie kochała czerń, a nawet pod pasowało jej ubieranie się na czaro, w związku z żałobą, jaka zapanowała. Jeśli o ten ubiór chodzi, nie spodobało się do Georgii. Jej kolorowe i zawsze dziwnie dobrane dodatki, nie miały prawa bytu. Było to jej zdaniem oburzające i nie do końca fair.
- Przecież my żyjemy, dlaczego więc mamy się tak ubierać?- żaliła się swojej przyjaciółce. Ale tak naprawdę, w głębi duszy bała się. Bała się szczególnie tego, że już nie będzie mogła spokojnie zasnąć. W duszy bardzo jej było żal Olivii, nigdy nie życzyła przecież nikomu śmierci. Niestety ta dobroduszna Georgia istniała tylko gdzieś tam pod warstwą makijażu, jaskraworóżowych ciuchów i lakierów do paznokci. Nigdy nie pokazałaby nikomu jaka jest, tam gdzieś w środku. Dlatego też była dla wszystkich tą wstrętną, okrutną, samolubną i wywyższającą się dziewczyną, nielubianą ogółem.
 Więc wszyscy byli w szoku, każdy chociaż czasem zastanawiał się, dlaczego tak się stało. Jak się pewnie każdy już domyśla, co takiego czuł sobie Oliver, który przecież został ostrzeżony przez samą Olivię, o tym co się stanie. Nie zinterpretował tego tak jednak. Skąd mógł wiedzieć, że dziewczyna zamierza umrzeć?! Załamał się biedny. Podobnie do Anne zdziczał ciut. Mimo że przychodził do szkoły, był wiecznie nieobecny. Jego myśli wędrowały do momentu przed biblioteką. Czy wiedziała? Na to wygląda... Tylko jak? Zupełnie sam, bo w końcu obiecał, że nikomu nie powie, próbował radzić sobie z tym wszystkim.
 Nauczyciela, który miał z nimi wtedy lekcję, już nigdy nie zobaczyli.
 Dwa dni po tym zdarzeniu, bo w tyle klasa się otrząsnęła, niewiele wróciło do normy. W trakcie dwudziestominutowej przerwy, Georgia i Misha wybrały się razem do toalety. Niby takie byle sobie, nie? A właśnie to zmieniło wiele w życiu tej klasy. Otóż wybrały się tam we dwie. Misha weszła do jednej z kabin, a Georgia stanęła przy oknie i wyglądała przez nie. Czekała na przyjaciółkę w milczeniu, chociaż dość długo.
 Znużyło ją gapienie się w dwa drzewa na tle ściany, totalnie. Nagle usłyszała za sobą ciche kroki. To dość dziwne, bo nie słyszała odgłosu otwierającej się kabiny, ale była pewna, że to Misha. Uśmiechnięta odwróciła się więc, gotowa opowiedzieć coś przyjaciółce. Gdy jej oczy ujrzały postać, skradającą się za nią, usta zamarły. Uśmiech przerodził się w przerażenie. Georgia zamarła, nie mając pojęcia, co ma zrobić. Uderzyła plecami w parapet, cofając się. Jęknęła cicho.
 Przy drzwiach stała dziewczyna, dookoła niej rozpościerała się jakaś widmowa poświata, a ręce jej, nogi i włosy były białe jak śnieg. Wszystko dookoła wydawało się nierealne, jak we śnie, koszmarze. Olivia, przy drzwiach stała Olivia. "Więc Ledl miał rację, Anne też. Olivia jest czymś dziwnym." Przemknęło przez myśl rudowłosej. Upiór nie patrzył na nią. Stał przy lustrze, z głową skierowaną ku niemu. Na twarzy zjawy widać było smutek, może spokój. W każdym razie nie było to naturalne uczucie. Georgia rozejrzała się. Szukała miejsca gdzie może się schować, którędy uciec przed Olivią. I gdy tak w strachu przeglądała pomieszczenie, nie zauważyła, że widmo, zjawiło się już przed nią. Rudowłosa otworzyła usta by pisnąć, lecz zjawa ją uciszyła.
- Ciii...- Wyszeptała.- Jestem tu po to by żyć.- Oznajmiła spokojnym, jakby uśpionym głosem.- Los dał mi szansę w grze. Lecz sama sobie w niej nie poradzę.- Kontynuowała.- Muszę mieć pomoc, muszę mieć kogoś, kto wciągnie w tę grę i innych.- Umilkła na chwilę. Georgia przełknęła ślinę i bardziej wbiła się w parapet.
- Nie chcesz chyba żebym tym kimś była ja?- Zapytała rwącym się głosem. Naprawdę słabo brzmiała. Olivia pokiwała głową.
- Chcę.- Rozległo się.- Dam ci moc wciągnięcia do gry całej klasy. Mają się tam zjawić wszyscy. Gdy to wypełnisz i ty się tam pojawisz, już bez tej mocy.- Objaśniła.- I jesteś przypadkową osobą, którą o to proszę.- Skończyła. Gdy już wszystko zamilkło, sięgnęła ręką za siebie i podała Georgii naszyjnik. "Nie włożę, go." Pomyślała rudowłosa. Lecz gdy błyskotka lekko musnęła jej skórę, sama wsunęła się na jej szyję i żadna siła nie była zdolna jej zdjąć.
 Upiór odwrócił się i ruszył ku drzwiom. Przy nich odwrócił się i pomachał słabo z uśmiechem, po czym rozpłynął się w powietrzu. Przerażona dziewczyna chwilę szamotała się jeszcze z wisiorkiem, a gdy spostrzegła, że nie da mu rady, osunęła się wymęczona na ziemię. W tym momencie z kabiny obok wyszła Misha. O dziwo nie słyszała ani jednego zdania z wcześniejszej rozmowy, nie widziała blasku, zupełnie nic nie zauważyła. "Skoro to gra... Ja... Czy ja muszę i jej to zrobić?" Zapytała samą siebie w duchu. Spojrzała na myjącą ręce przyjaciółkę. Poczuła, że nie da rady. Nagle jednak w jej wnętrzu coś się zamknęło. Gdy jej wzrok ponownie spoczął na Mishy, to nie była już dla niej przyjaciółka, stała się ofiarą. Wyciągnęła ku niej dłoń.
- Dokonam tego w ciągu dwudziestu minut i nikomu nie uda się uciec.- Powiedziała głosem, który rozszedł się echem po łazience. Czarnowłosa ze zdziwieniem odwróciła się do niej. Prócz złowrogiego wyrazu twarzy Georgii, śmiertelnie poważnego, nie zauważyła nic niepokojącego.
- O czym ty mówisz?- Zapytała trzymając na wysokości dekoltu swoje mokre dłonie. Nagle oprócz zdziwienia poczuła strach.
- Niebawem wszyscy staniecie się pionkami w wielkiej grze.- Dodała jej przyjaciółka. Wyciągnęła dłoń, lekko się trzęsącą w kierunku Mishy. "Żegnaj..." Pomyślała. Gdy palce zetknęły się z ramieniem dziewczyny, wykrztusiła z siebie głośny krzyk przerażenia. Jej ciało zaświeciło na fioletowo i zaczęło się kruszyć. Drobny pył unoszący się w powietrzu, jaki z niej został po chwili został wciągnięty przez medalion Olivii.
 Georgia otworzyła oczy, w momencie gdy klęczała podpierając się dłońmi. Oddychała ciężko. Spojrzała przed siebie, obejrzała się.
- Co ja zrobiłam?- Zapytała siebie samą, łamiącym się głosem. Podniosła się i otrzepała. Na jej twarzy pojawił się pot. Zatrzęsła się. "Jeśli nie zrobisz tego z innymi, ona już nigdy stamtąd nie wróci." Usłyszała w głowie. To nie były jej słowa!
- Więc to tak...- Wyszeptała.- Jednak w głębi serca chciałaś bym to ja była tą złą. Tak?- Swoje słowa kierowała do Olivii, a narastała w niej dziwnie przyjemna złość.- Więc dobrze, niech tak będzie. Stanę się tą zupełnie złą.- Oznajmiła ze śmiechem i wyszła na korytarz.
~~*~~
Amelia, ubrana w to samo co zwykle, oraz Anastazja wyglądająca prawie identycznie, siedziały na prawie pustym korytarzu i chichotały cicho. Georgia szła nieopodal, zerkając w ich kierunku. Gdy to zobaczyły, nieco się przestraszyły. Wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, spuściły głowy i wyprostowały się. Miały nadzieję że dziewczyna prędko się od nich odczepi, ona jednak z uśmiechem na twarzy podeszła bliżej machając im.
- Hej Amelio, hejka Anastazjo!- Zawołała. Stanęła tuz na przeciwko. Obie dziewczyny siedziały cicho, speszone. Nawet one nie lubiły tej dziewczyny.- No co jest? CO tam u was?- Zapytała zachęcając je do dalszej rozmowy.
- Hm...- Zastanowiła się Anastazja.- Właściwie to chciałam cię zapytać gdzie Misha?- Rozejrzała się upewniając że jej na pewno nie ma. Rudowłosa uśmiechnęła się szerzej.
- Wiecie, w sumie to czeka na mnie w toalecie. Chciałyśmy wam pokazać pewną sztuczkę.- Wymyśliła na poczekaniu, jasne że się zgodziły. W sumie nie były specjalnie bystre. Obejrzenie ciekawej sztuczki, ostatnia rzecz na którą można się nabrać. Ale to dobrze że uwierzyły, bo w końcu o to chodziło tak. Gdy znalazły się już w miejscu, w którym rzekomo czekała Misha, Georgia wykonała magiczną sztuczkę, jaką było wchłonięcie obu dziewczyn do wnętrza medalionu. Biedne nie wiedziały co się dzieje.
 W ciągu piętnastu minut na takie tanie sztuczki dało się nabrać sporo osób. A konkretnie Anne, Kate, Linda, Alex, Deminda, Ivan, Kasper, Ledl, TJ, Evan, Oliver, Patric, Daniel i Trevor. Pozostał tylko Momo, Alicja i Helen, których jak do tej pory rudowłosa nie znalazła. Pozostało jej mało czasu, więc strasznie się denerwowała. Wydawało się że szukała już dosłownie wszędzie.
 Gdy, by na chwilę odpocząć, usiadła na ławce, obok usadowiła się pewna osoba. Był to japończyk z wymiany, z którym jeszcze w ogóle nie rozmawiała. Była w niebo wzięta, serio gdy sam się do niej przyczepił. Chciała już tę całą złą grę mieć za sobą. Uśmiechnęła się do niego.
- Hej.- Zaczął. Zamilkł na dłuższą chwilę, najwyraźniej nie wiedział co powiedzieć.
- Hejka. Jesteś Momo co nie?- Zagadnęła, jako pierwsza. Mówiła przyjaźnie, a rozmyślała nad tym jak nabrać chłopaka. Nie było jednak po niej tego widać.
- Tak, to ja.- Odpowiedział.- A ty to Georgia? Ta z okropnie złą sławą...- Uśmiechnął się. Mimo że to była ala obelga, prosto w twarz, rudowłosa roześmiała się głośno. Jakiś z uczniów z innej klasy spojrzał na nią, nie kryjąc wielkiego zdziwienia.
- Ta... Oni mnie nie znoszą!- Dodała rozbawiona.- Ej... Słyszałam że znasz się co nieco na modzie nie?- Pokiwał głową. Właśnie wpadła jak "pożreć" tego chłopaka.- Ach, wiesz co... Mógłbyś mi powiedzieć co myślisz o tym naszyjniku, nie jest jakiś taki za bardzo, upiorny?
Chłopak przyjrzał się błyskotce z powagą. Po chwili można było zauważyć ze nie bardzo mu się ona podoba. Otworzył usta, by wyrazić swoją opinię, gdy Georgia dotknęła jego ramienia. Zupełnie bezszelestnie zmienił się w pył i zniknął w medalionie.
- Mnie też się podoba, dzięki.- Zaśmiała się i wstała.- Gdzie one do diabła są?- Zapytała samą siebie, patrząc w głąb korytarza. Pozostały jej dwie minuty do końca przerwy. Było by bardzo nie fajnie, gdyby na lekcji pojawiły się trzy osoby, bo w końcu co powiedziałaby nauczycielce? Kurcze, sama nie miała pojęcia co się z klasą stało.
- Kogo szukasz?- Rozległo się za jej plecami. Wspaniale! Georgia odwróciła się gwałtownie.
- Świetnie że was widzę dziewczyny!- Zawołała do Alicji i Helen. Były w ciężkim szoku. Ona się cieszy? Spojrzały na siebie.
- O naprawdę?- Wycedziła Alicja, dziewczyna która doświadczyła złego traktowania ze strony rudowłosej, całkiem niedawno.
- Kurczę, nie bardzo mam czas wiecie. Żadnych pytań.- Odpowiedziała i wyciągnęła przed siebie rękę.- Papa.- Powiedziała słodko i zdjęła je obie za jednym razem. Teraz jednak stało się coś innego, wszystkie trzy zaczęły się kruszyć. Zaczęła piszczeć, Georgia zaczęła się bać. Widziała teraz jak spada w głąb fioletu medalionu, gdzieś tam. Robiło się coraz ciemniej, mroczniej i zimniej. Nagle jednak jasny blask przedarł się przez to wszystko. Otworzyła oczy, lecz musiała je ponownie zmrużyć. To było słońce. Podniosły się, wszystkie trzy.

 Rudowłosa sięgnęła po medalion, lecz wcale nie zastała go na swojej szyi. Więc wszystko co powiedziała Olivia, było prawdą. Teraz wszyscy byli częścią gry.

niedziela, 16 marca 2014

Igrzyska ocalenia rozdział 4 "Zagrajmy w siatkówkę."

 Następnego dnia w szkole zrobiło się zamieszanie. Nauczyciele chodzili z gabinetu do gabinetu, wypełniali papiery i przedzierali się przez korytarze w iście zwariowanym tempie. Klasa Olivii miała na godzinę 9:40, tak więc przyszła w samym środku harmidru. Pierwsza w szatni, zjawiła się Kate. W milczeniu zdjęła piękne, zamszowe buty i zastąpiła je czarno-miętowymi trampkami. Zawiązała sznurówki, odwiesiła ciemno niebieski płaszcz i skierowała się do wyjścia. Wtedy zjawiły się Alicja i Helen. Śmiał się i słuchały muzyki na nowym odtwarzaczu mp3, który Helen niedawno dostała. Usiadły na ławce i długo jeszcze tak siedziały, machając nogami i głowami w rytm jakiejś muzyki. Kate stała chwilę w przejściu i im się przyglądała, po czym wyszła wzruszając ramionami.
 Alicja i Helen ubrane były bardzo podobnie. Obie miały na sobie glany, ciemne kurtki skórzane i krótkie spodenki. Bardzo lubiły swój styl, a że miały bardzo podobny to już inna sprawa. Nikt w klasie chyba nie ubierał się podobnie. Chociaż jeśli iść by tropem przyjaciółek, które ubierają się tak samo, to można by wymienić też Anastazję i Amelię, ale one były zupełnie inne niż Alicja i Helen.
 Gdy zadzwonił dzwonek ostatnie, spóźnialskie osoby podbiegły pod salę. Nauczycielka w zamieszaniu, długo chodziła po korytarzu wypytując wszystkich o klucze do sali. W związku z tym, klasa mogła sobie jeszcze trochę swobodnie porozmawiać i posiedzieć na podłodze pod ścianą. Tuż przy oknie, stała tez jedna jedyna ławka w promieniu paru metrów. Ale któż ją zajął? Nikt inny jak Georgia, zakładająca nogę na nogę i malująca paznokcie, oraz Misha, która wróciła do szkoły. Obok nich zmieściłoby się spokojnie jeszcze parę osób, ale nie ma, co ukrywać, że klasa od bardzo dawna gardziła rudowłosą, a jej wczorajszy wybryk jeszcze bardziej ich do niej zniechęcił. Nie interesowała się tym. Od zawsze czuła się najważniejszą osobistością klasy i nigdy nie było potrzeby, żeby musiała się w tym upewniać.
 Misha, siedziała z boku i wpatrywała się w przestrzeń korytarza. Włożyła sobie dłonie pod uda i lekko się pochylała. Miała na sobie czarną tunikę, z rozłożystymi rękawami i ciemne legginsy. Do tego na nogi założyła beżowe, cienkie rajstopy i kozaki w kolorze brunatnej skóry ze srebrną klamerką. Włosy pozostawiła rozpuszczone. Miała ciemne, długie kosmyki lśniące pod wpływem promieni słońca.
- Jaki kolor będzie pasował do ciemnoróżowego?- Zapytała nagle Georgia pokazując przyjaciółce swoje trzy pomalowane na różowo paznokcie u lewej ręki. Kolor ten był bardzo dobrze dobrany jaskrawo zielonej bluzki na ramiączka z prowokacyjnie dużym dekoltem, oraz do czarnej spódnicy z tiulem pod spodem. Na nogach miała buty, balerinkopodobne z różową kokardą, całe czarne i ciemne rajstopy, zdawać by się mogło, że te same co wczoraj. Jej uszy zdobiły Srebrne kule, wielkości muszelek, a włosy spięła w dwa kucyki.
 Misha zastanawiała się moment nad odpowiedzią i uważnie przyglądała się paznokciom przyjaciółki.
- Myślę, że czarny.- Stwierdziła. Georgia zaśmiała się przyjacielsko.
- Jak zawsze. Misha i jej miłość do świata w ciemnych barwach- skomentowała i szturchnęła ciemnowłosą, która wyrwana zamyślenia też zaczęła się śmiać.- Ale masz rację wiesz... Mimo że mam na sobie już wystarczającą ilość czerni, to i tak dodam jej jeszcze odrobinę.- Dodała rudowłosa. Wyjęła z torby czarny lakier i odkręciła go. Zaraz potem, płynnymi ruchami nałożyła go na dwa pozostałe paznokcie.
- Co się działo wczoraj w szkole?- Zapytała nagle zaciekawiona Misha. Georgia zastanawiała się dmuchając w paznokcie, po czym uśmiechnęła się.
- Postanowiłam zostawić Trevora w spokoju, ażebyś mogła z nim dzisiaj porozmawiać.- Stwierdziła wzruszając ramionami. Ciemnowłosa szybko odwróciła się by sprawdzić czy nikt tego nie słyszał.
- Dlaczego miałabym to zrobić?- Zapytała półszeptem.
- Ponieważ go lubisz?- Na to ironiczne pytanie, Misha nie mogła już odpowiedzieć, gdyż nauczycielka przeszła im przed oczami i otworzyła salę.
 Podczas gdy przechodziły przez próg, ktoś pociągnął Georgię do tyłu i ta prawie przewróciła się do tyłu. Zła na osobę, która to zrobiła, prawie zaczęła przeklinać, powstrzymała ją obecność nauczycielki. Istotą, która posunęła się do tego przerażającego czynu, była Alex. Dziewczyna nie mogła sobie darować tego, że znienawidzona przez nią "ruda wiewióra" pójdzie na koncert z chłopakiem, o którego niestety była zazdrosna.
- Jeśli masz zamiar wejść do sali i zagrzać miejsce obok TJ'a, to lepiej tego nie rób.- Blondynka spojrzała na Georgię morderczym wzrokiem.
- O co ci chodzi?- Zapytała z początku zdziwiona ciemno ruda dziewczyna. Po chwili jednak wpadła na bardzo interesujący pomysł i uśmiechnęła się chytrze.- Grozisz mi? Uważasz, że zdołasz mnie powstrzymać?- Zapytała i zaśmiała się, po czym weszła do sali. Specjalnie skierowała się w kierunku ławki TJ'a. Widać było, że Alex kipieje ze złości. Nie mogła wytrzymać i biegiem ruszyła w tym samym kierunku, co rudowłosa. Wpakowała się na krzesło i popchnęła TJ'a ramieniem, a ten uderzył głową w ścianę. Gdy tylko zrozumiała co zrobiła, zaczerwieniła się i spuściła głowę. Gdy ponownie zerknęła na Georgię, ta zagrzewała miejsce obok Mishy. Pomachała jej z niewinnym uśmieszkiem. Alex była na nią wyjątkowo wściekła. Zanim zdążyła wyszeptać ciche przepraszam w kierunku chłopaka, z którym usiadła do klasy wszedł ktoś jeszcze, osoba, której nigdy wcześniej nie widziała. Był dość nietypowy, nie wyglądał na pierwszą lepszą osobę, jaka przechadza się przez korytarze tej szkoły. Z resztą nie tylko ona zwróciła na niego uwagę. Wszyscy szeptali między sobą i spoglądali na nowo przybyłego chłopaka. Zaraz za nim weszła nauczycielka. Położyła dziennik na biurku i stanęła obok niego przy tablicy.
- Drodzy uczniowie, powitajcie nowego chłopca, który przyjechał do nas z Japonii na wymianę.- Powiedziała. Georgia uśmiechnęła się do Mishy i coś szepnęła jej na ucho. Oliwer podniósł rękę w powitalnym geście do nowoprzybyłego. On przyjacielsko odwzajemnił gest.- Nazywa się Momo No Hana. Będzie chodzić do waszej klasy przez półtorej miesiąca.- Mówiła dalej nauczycielka. Chłopak stał nieco onieśmielony i rozglądał się po klasie. Wodził wzrokiem po wszystkich uczniach po kolei.
 Alicja uśmiechnęła się do niego, a on odwrócił wzrok, czym prędzej.
- A może teraz opowiesz nam coś o sobie?- Zaproponowała pani nauczyciel. Momo uśmiechnął się niepewnie i poprawił włosy opadające mu na czoło.
- Więc nazywam się Momo No Hana i pochodzę z Japonii.- Zaczął. Klasa jednomyślnie pokiwała głowami, na znak tego, że już tyle wiedzą.- Przyjechałem na wymianę z Tokio i interesuję się modą.- Klasa ucichła na moment. Wszyscy popatrzyli się po sobie z lekkim zdziwieniem. Tymczasem Georgia, po chwilowym milczeniu pstryknęła w palce. Szeroko się uśmiechnęła.
- Całkiem ciekawie się zapowiada.- Szepnęła do przyjaciółki. Misha odpowiedziała jej skinięciem głowy.
 Japończyk usiadł w ławce, tuż obok Olivii. Anne wzdrygnęła się widząc to zajście i wbiła się w krzesło. Od dawna już bała się nowej dziewczyny oraz wszystkiego co z nią związane. Co by było gdyby Oliwer powiedział jej czego się dowiedział? Było to może dość mało, ale jednak rozsiewało więcej tajemniczości wokół osoby Olivii.
 Po tej pierwszej lekcji, życie w szkole wróciło do normy. Gdzieś niegdzie krzątało się tylko paru nauczycieli. Nie było niczego, na czym Alice i Helen mogłyby zawiesić oko. Siedziały, więc znudzone na dwudziestominutowej przerwie, tuz przed lekcją wf-u. Przewracały oczami i wzdychały przewracając w palcach telefony. Mimo ogólnego znudzenia, nie mogły nie przejmować się świdrującym wzrokiem, jakim obdarzał ich Momo.
 Tymczasem Kasper i Daniel stali pod ścianą. Kasper trzymał w ręce puszkę coli i siorbał ją po trochu, zamieniając parę słów z towarzyszem. Miał blond włosy, które tworzyły na jego czole uroczą grzywkę. Pozostałe kosmyki samowolnie spadały mu na kark. Ubrał się w białą koszulę w niebieska kratkę, w której nie zapiął dwóch ostatnich guzików i zwyczajne, nieco rurkowate dżinsy. Daniel, który zawsze prawie mu towarzyszył włożył podobne spodnie, ciemno fioletową bluzę bez kaptura i uczesał swoje ciemnobrązowe włosy tworząc fryzurę tak zagmatwaną, że aż nie do opisania. Na dodatek coś z zapałem opowiadał swojemu koledze. Zdaje się, że to dotyczyło nowej gry online, jaka się ukazała. Nie ma po co ukrywać, że Kasper go nie słuchał, mało tego nawet zignorował jego obecność. Jego wzrok spoczywał bezwładnie w sidłach dziewczyny, która przerwę spędzała na sali gimnastycznej. Zgłosiła się do pomocy przy rozłożeniu siatki i napompowaniu piłek do siatkówki, by wszystko było już gotowe na lekcji. Nie zdawała sobie sprawy, że zniewoliła bezwładnego chłopaka, bo w końcu nie znała osoby, która by się nią interesowała. Była to Kate.
- I Administracja stwierdziła, że nie ma sensu dłużej karać graczy za używanie tego kodu, rozumiesz?- Mówił Daniel. Te słowa, z racji, że zakończone pytaniem, sprawiły, że Kasper się obudził z transu. Pokręcił głową i zaśmiał się.
- Tak...- Powiedział sztucznie rozbawiony, nie mając pojęcia o co chodzi. Dopił napój gazowany i rzucił puszkę w stronę kosza pod ścianą, o dziwno trafił i uśmiechnął się z tego powodu.
- Kasper? Zakodowałeś co mówiłem o kontach VIP?- Zapytał jego towarzysz, rozumiejąc, że miał jego opowieść gdzieś. Chłopak pokiwał głową, z zastanowieniem.
- Jasne...- Powiedział w końcu.- A mógłbyś powtórzyć?- Dodał. Daniel odburknął coś i poszedł w kierunku Trevora, siedzącego solo w koncie korytarza.
 W końcu rozległ się dzwonek. Uczniowie szybko wbiegli do szatni i przebrali się na lekcję wf. Po paru minutach została sprawdzona lista. Anne nie mogła wytrzymać, gdy zobaczyła Olivię. Ćwiczyła! Było to wielkim szokiem dla dziewczyny. Szeptała do każdego po kolei coś w stylu "zobacz, ćwiczy", "Czemu tak nagle?", "Sensacja!", "Mam ciarki..." itp. Dziwne były też nogi dziewczyny. Spodenki sięgały jej do kolan, lecz poniżej miała parę zaczerwienionych ran, które wydawały się nie do zagojenia. To tym bardziej przerażało Anne. Nie mogła skupić się na żadnym ćwiczeniu na rozgrzewce, a gdy przyszła pora na grę w siatkówkę, non stop obrywała piłką w głowę.
 Po pierwszym przegranym secie, drużyna Anne i Olivii zebrała się na chwilową naradę. "Kapitan" tejże drużyny, Kasper był wyjątkowo niezadowolony z gry obu dziewczyn. Olivia stała w miejscu, nie poruszając się w stronę żadnej lecącej piłki. Nie zwracała na nie uwagi.
- Czy mogłybyście łaskawie zacząć grać?- Zapytał zdenerwowany. Gra była dla niego rzeczą ważną, był jednym z tych ludzi, którzy nie ważne jak, nie cierpią przegrywać. Obie pokiwały głowami, jedna smutna, druga trochę mniej.
- Przepraszam...- Wyszeptała białowłosa, po czym ustawili się do drugiego seta. Gra toczyła się tak jak uprzednio. Piłki uderzały o podłogę bezlitośnie nabijając punkty przeciwnej drużynie. Na całe szczęście zdarzyło się tak, że pod koniec gry pojawił się remis. Jeden punkt do końca! Serw drużyny przeciwnej. Piłka z gracją wzbiła się w powietrze i poszybowała nad siatką. Waga tej chwili była niesłychana, lecz... O nie! To ostatnie, decydujące odbicie ma należeć do... Olivii?! Stała z głową uniesioną ku górze. Patrzyła na okrągłe coś, co spadało praktycznie na nią.
- Odbij to!- Wrzasnął Kasper, nie mogąc wytrzymać napięcia. Dziewczyna złożyła ręce przygotowując się do dolnego odbicia. Westchnęła, a nieliczni zobaczyli delikatne łzy w jej oczach. Spojrzała na Olivera. Skinęła do niego głową, jakby mówiła "Już czas". Rzuciła się do przodu by piłka odbiła się od jej rąk. Tak się stało. Odbicie było wręcz perfekcyjne. Przeciwna drużyna nie miała szansy odbić wystawionej przez Olivię piłki, lecz...
- Olivia!- Wydobyło się z gardła Demindy, osoby stojącej najbliżej. Jedynej, która zauważyła, że po zetknięciu z ziemią klatka piersiowa białowłosej przestała się poruszać. Miała zamknięte oczy. Wcale się nie podnosiła. Uczniowie zaczęli szeptać między sobą. "Co się stało?" Pytali. Anne i Deminda podbiegły do Olivii. Próbowały ją podnieść, lecz jej ciało było bezwładne, prawie zimne...

- Ona... Ona... Nie oddycha!- Wyszeptała przestraszona blondynka. Klasa pisnęła z przerażenia, nauczyciel kazał się odsunąć. Niestety... Nie widziano ratunku, nie przewidziano takiego lekarstwa ani zabiegu, które przywróciłoby do życia. Tak. Olivia nie żyje.