wtorek, 11 lutego 2014

Okładka do Igrzysk ocalenia!

Witajcie moi drodzy. Dzisiaj chcę przedstawić wam wstępną okładkę do "Igrzysk ocalenia" składających się już z trzech rozdziałów i prologu. ^^

A oto i ona: 

Nie wiem czy jej tak nie zostawię, bo mi się nawet podoba, ale się jeszcze zobaczy.
A tak jeśli jestem już na temacie Igrzysk, to czwarty rozdział jest już prawie skończony, została mi 1/3 do napisania. ^^

Autorka :3

poniedziałek, 10 lutego 2014

Igrzyska ocalenia rozdział 3 "Nie mów nikomu..."


 Minęła godzina czternasta. Wskazówki zegara mozolnie przesuwały się po tarczy, a samochody za oknem wydawały charakterystyczny dźwięk, gdy mknęły po mokrej ulicy. W smartfonie pozostało już bardzo niewiele baterii, a wszystkie ławki w sali były równiutko poustawiane. Oliver siedział na ławce, opierając się o ścianę. W palcach przekręcał telefon i co chwila zerkał na zegar. Minęło sporo czasu, ale żadna klasa do tej pory nie miała lekcji w sali, w której został zamknięty.
 Podczas tej długiej odsiadki, miał czas posprzątanie sali, wyciągnięcie telefonu spod szafki, odsłuchanie paru piosenek i przejrzenie papierów leżących na biurku. Miał poważny problem, nie pozostało mu nic na kącie, więc ze skontaktowania się z kimś musiał zrezygnować.
- Kurde!- Krzyknął w końcu i zeskoczył z ławki.- Co to za szkoła, że nawet sal nie sprzątają!?- Podbiegł do okna i wyjrzał na ulicę. Był na drugim piętrze, wysoko, wysoko w górze. Po chodniku spacerował sobie pewien bezdomny kundelek, wskakując, w co drugą kałużę i taplając się w niej. Samochody przejeżdżały obok i oblewały go wodą, a on cieszył się z tego jeszcze bardziej.
 Oliver nie mógł podzielić uczucia, które towarzyszyło pieskowi. Jego klasa skończyła lekcje kilka kwadransów wcześniej, a on musi wciąż siedzieć zamkniętej i dusznej sali. Śledził jeszcze przez moment postacie za oknem, po czym zamknął okno.
 Oparł się o ścianę i zjechał po niej w dół. Kucnął i zamknął oczy. Jakby nie dość, że było mu gorąco, to jeszcze był głodny. Zaburczało mu głośno w brzuchu. Nagłe usłyszał wzrastający dźwięk jego ulubionej, popowej piosenki i aż podskoczył ze szczęścia. Wyciągnął z kieszeni telefon i odebrał.
- Halo?- Zapytał, czując, że serce podchodzi mu do gardła. Po drugiej stronie, przez moment trwała cisza, po czym odezwał się stonowany, damski głos.
- Oliver?- Zapytał. Chłopak od razu rozpoznał osobę.
- Stella?- Odpowiedział tym pytaniem. Jego siostra cicho prychnęła i zaśmiała się.
- Wiesz, może mógłbyś mi powiedzieć gdzie się włóczysz?- Zapytała z wyrzutem. Chłopak przeczesał włosy palcami i usiadł wygodnie na ławce. Westchnął i starał się uśmiechnąć.
- No cóż...- Zaczął. Nie chciał żeby siostra wiedziała, że zamknięto go w sali, więc postanowił skłamać.- Wybrałem się z Trevorem do salonu hondy, chce mi pokazać samochód, który sobie upatrzył na przyszłość.- Powiedział, starając się brzmieć jak najzwyczajniej.
- Jesteście bardzo dziwni.- Stwierdziła Stella.- Macie dopiero piętnaście lat, a już rozmyślacie nad tym, jaki samochód sobie kupicie.- Westchnęła głośno. Przez moment trwała cisza. Przerwał ją dzwonek na korytarzu. Chłopak zaklął cicho, tak, że siostra go nie usłyszała. Dzwonek był złym elementem jego paskudnego dnia. Przecież słysząc go, Stella mogła bez problemu rozszyfrować brata.
 Oliwer nasłuchiwał jeszcze przez chwilę, czy siostra nie chichocze wszystkiego się domyślając, ale gdy tylko stwierdził że nic a nic nie zauważyła, odważył się odezwać.
- Racja... Jesteśmy dziwni, choć to raczej nie najtrafniejsze sformułowanie.- stwierdził, wciąż podejrzewając że siostra go nakryła.- Jesteśmy zdrowo zakręceni i pozytywnie ześwirowani. Jesteśmy po prostu sobą.- Zaśmiał się, nieco zbyt nerwowo, niż powinien. Stella mruknęła i słychać było jak coś kartkuje.
- Jasne, jasne.- Wymamrotała. Oliwer zaczął się zastanawiać, co może robić, ale oczekiwał, że sama mu to powie, bądź on jakoś się domyśli.
- Więc to tyle?- Zapytał w końcu, stwierdzając, że skoro siedzi zamknięty w sali, to może mógłby postarać się wyjść na zewnątrz. Odpowiedziała mu cisza, którą przerywały przeglądane strony. Chłopak czekał zniecierpliwiony. "Zapomniała, że z nią rozmawiam?" zapytał sam siebie we własnych myślach. "Oczywiście, że mogłaby, to do niej bardzo podobne, jednak chyba mnie słyszy prawda?" mówił sobie. W końcu głośno odchrząknął.
- Halo?- Zapytał z naciskiem i przeciągle. Siostra westchnęła głośno, jakby obudzona z jakiegoś snu.
- Jeszcze tam jesteś?- Zapytała zaskoczona i jakby lekko znudzona. Z tego wynikało tylko jedno, Oliver powinien się rozłączyć, lecz gdy tylko o tym pomyślał, Stella sama postarała się o przerwanie połączenia. W słuchawce rozległy się miarowe dźwięki. To koniec, siostra mu już nie pomoże.
- Więc...- Zaczął sam do siebie.- Ktoś zaraz powinien pojawić się w sali, na pewno ktoś tu wchodzi po lekcjach, bo to nierealne żeby sala stała tak do następnego dnia.- Pocieszał się w duchu. Po chwili, zdecydował się zbliżyć do okna i ponownie przez nie wyjrzeć. Otworzył je na roścież i brzuchem oparł się o framugę, po czym mocno się wychylił. Czuł jednak, że potrafi się utrzymać.
 Na chodniku wciąż widać było radosnego psa przybłędę i masy gnających aut w deszczu. Chłopak przyglądał się temu z równie wielkim oburzeniem, co zdziwieniem. Świat był tak monotonny, jak chyba jeszcze nigdy w jego życiu. Wbrew pozorom, odsiadka w sali nie była rzeczą ekscytującą, a zwyczajnie nudną. Oliver zaczął, więc rozmyślać. Nie w jakimś jednym celu, jego myśli wędrowały po różnych tematach i zagadnieniach, od istnienia muchy, po największe odkrycia astrologii i astronomii.
 Nagle jednak, na chodniku pojawiła się postać tak strasznie odmienna od całej rzeczywistości, tak okropnie nierealna i odrębna jak żadna z całego pejzażu za oknem. Miała długie jasne włosy, białe, aż rażące ubrania i szła boso, z torbą i reklamówką, bez parasola. Mokła idą wolno, tak powoli i ospale, że wydawała się być upiorem. Oliver zmrużył oczy i wychylił się bardziej, tak, że prawie wyleciał z okna. Po paru chwilach, przyglądania się dziewczynie, zrozumiał ze ją zna. Rozpoznał ją i nabrał powietrza by głośną ją zawołać.
- Olivia!- Krzyknął najgłośniej jak potrafił. Włożył w to tak dużo siły, że zabolało go gardło. Nie był jednak w stanie przedrzeć się przez mur szumu kół samochodów, jaki wydawały sunąc po mokrym asfalcie. Chłopak spróbował, więc jeszcze parę razy, aż w końcu ochrypł prawie zupełnie. Zakasłał chowając się do środka. Olivia szła, nie spoglądając się, a gdy w powietrzu roznosiło się jej imię, wykrzykiwane przez kolegę, nawet nie drgała. Wbrew pozorom jednak, słyszała go i dobrze już od dawna wiedziała, że Oliver siedzi w sali. Nie wiedzieć, czemu, wcale nie zamierzała mu pomóc.
- Olivia!- Zawołał jeszcze raz, ostatni raz rzucając w jej kierunku odłamkiem kredy. Wylądował tuż u jej stóp. Nie mogła udać, że nic nie widzi. Zatrzymała się i powoli, przypominając zupełnie takiego upiora, spojrzała w górę. Nie zatrzymała wzroku na innych oknach, spojrzała od razu i prosto w okno, w którym stał Oliver. To było bardzo dziwne, tak bardzo, że cofnął się a jego ciało przeszedł dreszcz. Dziewczyna nie uśmiechała się. Miała markotny wyraz twarzy i tylko mrugała powoli. Nie poruszyła się oprócz tego wcale. Można by rzec, że nawet nie oddychała.
- Pomóż mi!- Zawołał. Powoli skinęła głową, lecz wciąż się nie ruszyła. Zdezorientowany chłopak, też stał przez moment w bezruchu, po czym zachęcił ją ruchem ręki, do powrotu do szkoły. Powoli skinęła głową, lecz wciąż nie zrobiła nawet kroku. Oliver, zdecydował się, więc napisać jej list, który spuściłby samolotem w dół. Prędko wyrwał kartkę z zeszytu, licząc, że Olivia wciąż stoi za oknem. Wyciągnął długopis, nabazgrał wiadomość i błyskawicznie złożył samolocik. Gdy ponownie wychylił się z okna, dziewczyna stała w tej dosłownie pozycji, co uprzednio. Rzucił machinę w jej kierunku. Samolot zatoczył parę kół w powietrzu, a Olivia wodziła za nim wzrokiem. Nareszcie wylądował u jej stóp. Nie poruszyła się. Patrzyła na niego z góry, smętnym wzrokiem. Oliver zagwizdał, wtedy przerzuciła swoje oczy na niego. Pokazałby przeczytała, a ona lekko i wciąż upiornie dziwnie podniosła go i rozwinęła.
 "jestem w sali 123. Wejdź do szkoły proszę i komuś o tym powiedz. Nie mogę zadzwonić." Było napisane na kartce. Krótko i zwięźle. Zrozumiała, o co chodzi. Mimo że nie chciała tego robić, odwróciła się na pięcie i skierowała do szkoły. Chłopak podskoczył niemalże z radości, mimo że postawa dziewczyny bardzo go przeraziła. Włożył swojej rzeczy do plecaka i wsunął telefon do tylnej kieszeni. Usiadł na ławce tuż przy drzwiach i czekał. Czas dłużył mu się nieubłaganie, aż w końcu na korytarzu usłyszał kroki. Były bardzo ciche i nierównomierne, a właściwie nie brzmiały tak jak powinny. Wydawało się jakby osoba je wydająca utykała na jedną nogę i szła boso. Chłopak wsłuchiwał się w nie, do czasu, gdy zatrzymały się tuż przy drzwiach sali. Klucz przekręcił się w zamku i do wnętrza pomieszczenia wpadło pełno światła z korytarza, światła niebieskich żarówek. Oliver gwałtownie zerwał się z miejsca i podszedł do wyjścia.
- Nawet nie wie pani jak bardzo jestem zadowolony, że pani przyszła..- Zaczął wesoło, gdy spostrzegł, że nie ma tam wcale żadnego pracownika szkoły, albo, chociaż osoby dorosłej. Stała tam białowłosa, przemoczona i najwyraźniej nie do końca zadowolona dziewczyna.- Olivia? Ale skąd wzięłaś te klucze?- Zapytał zdziwiony i całkowicie wydostał się na korytarz.
- To nieistotne.- Stwierdziła lekkim i zmęczonym głosem, z powrotem zamykając salę.
 Razem udali się do szatni, gdzie wisiały już tylko rzeczy Olivera. To sprawiło, że przygnębienie powróciło. I odzywał się do Olivii, zaczął wierzyć ze jakieś głupie plotki, które rozsyłał, Ledl i Anne są prawdą i że Olivia naprawdę jest istotą nienaturalną. Mimo że była ubrana, stała i czekała na chłopaka, nie chciało mu się z nią wracać. Bał się, szczególnie, że na dworze robiło się ciemno.
- To może...- Zaczął przełykając ślinę i czując, że robi mu się gorąco.- Może cię odprowadzę w podzięce?- Zapytał nieśmiało, nie chciał tego robić. Wystraszony zupełnie, oczekiwał na odpowiedź.
- Jeśli chcesz.- Odpowiedziała mu iście lodowato i obojętnie. Wyszła z szatni, a on szedł za nią niczym jej cień, choć wydawała się zbyt jasna by, jaki kolweik rzucać. Stąpała powoli, jakby bezmyślnie, ale jednocześnie każdy jej ruch był przemyślany. Na pierwszy rzut oka rzekłbyś: idzie bez drgnięcia powieki, ale tak naprawdę całe jej ciało dygotało, drżało. Jej jasna skóra wydawała się martwa, co tu dużo gadać. Ona sama wyglądała jak wyjęta z kostnicy.
- Co tak długo robiłaś w szkole?- Zapytał w końcu chłopak, nie mogąc wytrzymać. Olivia zadrżała nieco bardziej i przyspieszyła kroku. Nie wyglądało na to, żeby zamierzała się mu tłumaczyć. Westchnęła ciężko i spojrzała na niego ukradkiem. On nie patrzył. Szedł z rękami w kieszeniach i ze wzrokiem utkwionym w ziemię. Zmierzali przed siebie w milczeniu. Nic nie przerywało ciszy, nawet samochody na ulicy nie wydawały charakterystycznego dźwięku opon. Oliver miał nieodparte wrażenie, że dziewczyna zaraz upadnie i straci dech. Niby stawiała pewne kroki, niby wydawała się niewzruszona, ale tak naprawdę coś było nie tak...
 W końcu Olivia zatrzymała się. Zrobiła to taki gwałtownie, że zszokowany chłopak wpadł na nią i prawie się przewrócili. Pomasował swój nos wbity w jej plecy i rozejrzał się. Stali przed zabytkową miejską biblioteką. Dookoła niej rosły wysokie stare drzewa, a w promieniu kilometra nie było żadnego sklepu. To było stare centrum miasta, do czasu, gdy okoliczny supermarket zbankrutował. Nie mniej jednak Oliver nie miał pojęcia, dlaczego tu właśnie się zatrzymali. Spojrzał na koleżankę pytająco, ona jednak wciąż pozostawała obojętna.
- Tu muszę cię opuścić.- Powiedziała chłodno. Wyprostowała się i spojrzała mu w twarz. Zrobiło mu się cieplej. Odsunął się trochę i z lękiem czekał na rozwój wydarzeń. Olivia natomiast lekko się uśmiechnęła i spuściła głowę.
- O-o co chodzi?- Zapytał z nieskrywanym zdziwieniem. Ona włożyła jasny kosmyk za ucho i otworzyła lekko usta.
- Jutro po raz ostatni mnie zobaczysz...- Powiedziała powoli i bardziej melodyjnie niż poprzednio. Jej głos zdawał się nabierać życia.- Uspokój, więc resztę, jeśli coś się stanie i...- Przerwała na moment, żeby schować swoją twarz we włosach i odczekać aż lodowata łza spłynie jej z policzka.- I nie mów nikomu, że ci to powiedziałam.- Dokończyła i nie czekając na żadną odpowiedź, odwróciła się i pobiegła na tył biblioteki. Chłopak nie wiedział, co właściwie ma zrobić, więc stał jak wryty.
- Olivia!- Zawołał w końcu, ale nikt mu nie odpowiedział. Gdy pobiegł jej śladem, już jej nie było...