Po powrocie do domu, czekała mnie wspaniała
niespodzianka. Na stole w jadalni stał wielki, truskawkowy tort urodzinowy
przyozdobiony świeczką w kształcie dziewiątki. Rozebrałem się w pośpiechu i
wbiegłem do pokoju. Babcia, dziadek,mama i tata stali po drugiej stronie stołu.
Na świeczce stał jasny płomyk.
-
Kevin, na twoim torcie po raz ostatni spoczywa jedna świeczka.-zauważyła.
Uśmiechnąłem się w odpowiedzi i spojrzałem na wszystkich zgromadzonych.
-Mogę
już ją zdmuchnąć?- zapytałem podekscytowany. Tata skinął głową. Babcia podeszła
do mnie i złapała mnie delikatnie za ramię.
-
Pomyśl życzenie Kevinuś.- szepnęła. Miałem lekki mętlik w głowie. Życzenie...
nie wiedziałem czego mogę sobie życzyć. Szczęścia? Kasy? Zabawek? Nie... żadna z tych rzeczy zdawała się nie zadowolić
mnie do końca. Zerknąłem za okno. Za szybą widać było dach kamienicy Anga. Nagle
coś sobie przypomniałem. Prędko odkręciłem się w stronę świeczki.
-
Kevin? Masz już życzenie?- zapytała mama spoglądając na mnie z troską.
Skinąłem głową, nabrałem powietrza w płuca i
dmuchnąłem w płomyk, który momentalnie zniknął. Moi bliscy zaczęli klaskać i
śpiewać sto lat.
Gdy najedliśmy się już tortem, pogawędziliśmy
przy słodkiej oranżadzie i posprzątaliśmy symbolicznie rozsypane serpentyny,
udałem się do swojego pokoju. Mama powiedziała że mój urodzinowy prezent
dostanę dopiero następnego dnia, więc miałem mnóstwo czasu do namysłu, co mogą
mi podarować.
Rozłożyłem się na łóżku i zmrużyłem oczy.
Nagle jednak usłyszałem pukanie do drzwi.
-
Proszę.- powiedziałem podnosząc się. Klamka się poruszyła, a do wnętrza mojego
pokoju weszła babcia. Uśmiechnęła się, po czym usiadła na białym fotelu tuż
przy moim łóżku.
-
Przyszłam cię o coś zapytać Kevinuś.- powiedziała delikatnie. Uśmiechnąłem się.
Rozmowy z babcią były czasem bardzo interesujące.
-
Tak?- spojrzałem na nią wyczekująco. Ona uśmiechnęła się.
-
Czego sobie życzyłeś wnusiu?- zamarłem na moment. Czy to nie ona mówiła mi
kiedyś że przyznanie się komuś, prowadzi do niespełnienia tego życzenia?
Odwróciłem wzrok w zamyśleniu.
-
Chciałbym...- zacząłem, ale wydawało mi się że to głupi pomysł.- Chciałbym móc
latać w chmurach... na...- uciąłem. Zdałem sobie sprawę że to życzenie nigdy
się nie spełni.
-
Na smoku? Wnusiu?- zapytała babcia. Zrobiłem wielkie oczy i zerknąłem na nią. Skąd to wiedziała? Czy to było aż tak oczywiste?
Zdaje się że zauważyła moje zdziwienie, bo
pogłaskała mnie po głowie i dodała:
-
Zgadywałam. - te słowa uspokoiły mnie nieco. Usiadłem po turecku.
-
Dlaczego mnie o to pytasz, babciu?- zaśmiała się machnęła ręką.
-
Nie istotne.- powiedziała tylko i wyszła. Czyżby chciała tylko sprawdzić czy
nie podpowiem jej jaki prezent mi kupić? Nie mogła mi dać smoka, tak mi się
wtedy wydawało.
Położyłem głowę na poduszce i wtuliłem się w
nią. Zanim się obejrzałem, usnąłem. Miałem dość nietypowy sen.
Znalazłem się w wielkim, metalowym pomieszczeniu.
Otaczały mnie różne litery, znaki i symbole wyryte w blasze. Stałem, a wręcz
odrętwiały. Nie mogłem się ruszyć. Tylko się rozglądałem. Przede mną było
wyjście. Ruszyłem przez nie. We wnętrzu tego drugiego pomieszczenia było
kompletnie biało. Widać było jednak że jest o wiele większe.
Nagle z bieli wyłoniła się wielka czaszka. Nie
była ona zwykłą czaszką, no i po pierwsze nie ludzką. Oczodoły czaszki
wypełnione były oczami, czarnymi i lśniącymi jak noc usłana gwiazdami.
Odskoczyłem gdy spojrzała na mnie i mruknęła. Przez moment wydawało mi się że
nabiera powietrza, jakby chciała wyczuć mój zapach.
-
Kim jesteś?- zapytałem. Ona zastygła w bezruchu, a biel stała się jeszcze
bardziej rażąca niż przed chwilą.
-
Jestem twoim poprzednikiem.- powiedziała donośnym, eleganckim i dudniącym
głosem. Rozległo się echo, a ja prędko zasłoniłem uszy. To było tak
nieprawdopodobne i tak dziwne, a jednak jej wierzyłem.
Poruszyła się do góry, potem w dół, a na
koniec zbliżyła do mnie. Zauważyłem wtedy że jest umieszczona na długiej,
kościstej szyi.
-
Kevinie.- powiedziała równie tajemniczo jak poprzednio.- Czy wiesz jaki dziś
dzień?
-
Oczywiście że wiem.- odpowiedziałem zuchwale i bez namysłu. Czaszka wydała mi
się zaskoczona, ale zmrużyła oko i zbliżyła je do mnie.
-
Ach tak? Doprawdy?-zapytała kpiąco niemalże. Skinąłem głową. Moje urodziny, no
raczej o to chodzi. Miałbym zapomnieć? To aż tak dziwne że pamiętam?
-
Tak. To moje urodziny.- oznajmiłem z uśmiechem. Nagle ściany pomieszczenia
zadrżały od śmiechu białej, ogromnej czaszki. Skuliłem się.
-
Nie, Kevinie.- szepnęła gdy tylko się uspokoiła. Dygotałem niemalże ze strachu.
Odsunęła się ode mnie i uniosła niemalże pod sam sufit.
-
Dziś dzień w którym mija dziewięć lat od twoich narodzin, to prawda.- wyjaśniła.-
Ale ten dzień jest czymś jeszcze. Dziś dzień, wybiorę sobie zadanie jakie ci
powierzę. - zadrżałem. To był sen, ale niezwykle wydawał mi się realistyczny.
-
Co miałbym zrobić?- zapytałem cicho. Usłyszała bo mruknęła głośno i zamyśliła
się.
-
Pomyślałeś sobie życzenie.- uświadomiła mnie. Żadna nowość, bo przecież o tym
wiedziałem, ale słuchałem w milczeniu.- Chciałeś latać na smokach w
przestworzach czyż nie?- skinąłem, a czaszka uśmiechnęła się w ten swój
kościsty sposób.- Ale zdradziłeś je swojej babci.- dodała niemalże karcąco.
Czyżby moja babcia wiedziała o tym? Potrząsnąłem głową.
-
Nie. Teraz chcę... Ja chcę się stąd wydostać!- krzyknąłem. Starałem się
powstrzymać narastający we mnie strach, ale poryczałem się. Czaszka wybałuszyła
na mnie oczy.
-
Litości!- wrzasnęła.- Ma mnie zastąpić taki mazgaj? Nie dość że mały, kruchy i
ulizany to jeszcze taki boi dudek?- zapytała wlepiając we mnie drwiące
spojrzenie. Przestraszyłem się jeszcze bardziej. Ona trąciła mnie nosem i
wtoczyłem się do metalowego pomieszczenia, w którym znajdowałem się poprzednio.
-
Wracaj do swojego nędznego życia, a wróć gdy odkryjesz swoje prawdziwe
przeznaczenie i większą odwagę.- powiedziała jeszcze, a ja otworzyłem oczy.
Podniosłem się z łóżka łapiąc za głowę. Czy to
możliwe że wyśniłem ten sen do końca? Dlaczego się nie urwał? Nie chciałem
zaprzątać sobie tym głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz